Granice /16.11/ Maciej Ożóg/ Maciej Walczak, Jacek Partyka / Sound Quartet
Niedzielny wieczór podczas festiwalu Audio Art nakierowany był na badanie granic dźwięku, ciała oraz komunikacji. Na początku można było obejrzeć performans Macieja Ożoga Transient Body / Liminal Space, gdzie artysta wykorzystuje urządzenia monitujące biologiczne funkcje organizmu. Tkanka dźwiękowa oraz wizualna jest skonstruowana na oddziaływanie na siebie przestrzeni. Odbiorcy słyszą sonifikacje wnętrza ciała, specyficznego emocjonalnego stanu artysty, a on, poprzez urządzenia przetwarzające fale elektromagnetyczne, otrzymuje impulsy pochodzące od elementów elektronicznych znajdujących się w przestrzeni. To hybrydyczne sprzężenie organizmu z maszyną przekracza granice skóry, niwelując podział na wnętrze i zewnętrze ciała. Stan psycho-somatyczny wynika z dynamicznego przepływu bodźców pomiędzy urządzeniami a ciałem. Zostaje rodzielony na ekran oraz warstwę dźwiękową Ożóg leżał na podłodze, jego podskórne życie wskazywały pojedyncze, wysokie tony oraz blade impulsy świetlne. Tego rodzaju sytuacja oraz użycie sprzętu amplifikującego funkcje biologiczne przypominał sytuację pacjenta w szpitalu. Publiczność gromadząca się wokół performera, mogła oglądać powoli i delikatnie przelewającą się wizualizację smug światła. Dźwięki wolno narastały, a niekiedy następował wybuch szumu. Dominował jednak jednostajny szmer, poszczególne sekwencje wysokich tonów. Performans Transient Body / Liminal Space zależy od stanu wykonawcy i w tym występie odbiorcy doświadczali wyciszeniażycia.
Kolejnego połączenia dwóch przestrzeni można było doświadczyć w występie Macieja Walczaka i Jacka Partyki. Jedynie jeden z wykonawców fizycznie znajdował się w przestrzeni Bunkra Sztuki, komunikując się z drugim, znajdującym w Łodzi, poprzez obraz i dźwięk. Projekcja ukazywała początkowo pojedyncze linie, poruszające się jakby w reakcji na słyszalne szmery. Powoli na projekcji powstawały potężne animacje przypominające fale. Drobne, drapiące szmery towarzyszyły przeciągłemu szumowi, snującemu się niczym oddech. Powoli rozwijającą się warstwę brzmieniową przerywały nagłe, ostre glitche jakby błędu w komunikacji. Napięcie pomiędzy płynnością i połączeniem dwóch artystów opierało się na nieoczekiwanych zmianach i próbach wyłonienia się całości kompozycji, niczym śledzenie transferu danych na starym modemie. Powoli z linii i dynamicznych szkiców wyłaniał się pejzaż miasta. Dźwięki coraz bardziej osaczały odbiorcę, tworząc rój drobnych glitchów. Dyskurs atroficzny opierał się na pojawianiu i zanikaniu sygnałów, prezentując komunikacje nasyconą nagłymi zerwaniami, błędami i nieoczekiwanymi dla odbiorcy hałasami.
Kończący wieczór duet Paul Pignona i Thomas Bjelkeborna przypominał połączenie free jazzowej improwizacji z elektronicznym instrumentarium tworzącym szumowy pejzaż dźwiękowy. Za wykonawcami wyświetlany był wykres oscylografu podłączonego do mikrofonu. Dźwięki, co chwilę zmienianych instrumentów dętych, zyskiwały swoją wizualną reprezentacje. Równocześnie warstwę brzmieniową przetwarzano elektronicznie. Przetwarzanie produkowanego akustycznie dźwięku opierała się na integrowaniu obrazu i dźwięku, pozwalając na swobodę improwizacji. Wykorzystanie elektronicznego przetwarzania pokazywała nowe możliwości ingerencji w brzmienie, w sytuacji tu i teraz.
Najnowsze komentarze