Prze(t)rwać muzykę / 24.11/ – relacja z Bunkra
Wszyscy tłoczyli się przechodząc przez wąski korytarz i zapełniając powoli przestrzeń. Kończyły się powoli miejsca do siedzenia. Trzeba było dostawiać. Przebywanie przez wiele godzin w tej samej przestrzeni oraz powoli kończące się powietrze budowało atmosferę. Szczelne zamknięcie i program zapowiadały wielogodzinne doświadczenie, które nie zważa na ilość ofiar wyczołgujących się w trakcie ostatniego dnia festiwalu Audio Art.
Pierwsze rozbłyski
Zapanowała ciemność na widowni. Po kilku chwilach zaczęły rozbłyskiwać jasne linie światła. Lightskin przypominał spektakl taneczny, prezentujący możliwości manipulacji światłem w połączeniu z dźwiękiem. W całkowitej ciemności tancerka poruszała się po przestrzeni dolnej części Galerii Bunkier Sztuki. Pasy światła zsynchronizowane z muzyką rozbłyskiwały, a ruchy i pozycja ciała tworzyła świetlne linie, wyłaniając fragmenty ciała z ciemności. Tancerka grała z kolejnymi sekwencjami świetlnymi tworząc ciekawe iluzje wzrokowe. Działanie przypominało balet mechaniczny Oskara Schlemmera, w którym w podobny sposób dźwięk był ściśle połączony z podstawowy barwami oraz ruchem. W Lightskin proste linie w różnych barwach dopasowane były do silnie metalicznych uderzeń. Wraz z kaskadą niskich brzękliwych dźwięków tancerka przechodziła z jednej pozy w drugą, idealnie zsynchronizowana z sekwencją świateł. Kolejne ruchy przypominały pozycje sztuk walki, ściśle podlegając najlepszej ekspozycji Światała. Lightskin w efektowny pokazywał możliwości manipulacji światłem, zaczynając od ukazywania figur a kończąc na stworzeniu teatru cieni. Niczym strzał z armaty przyszło ponowne zapalenie światła, oślepiając wszystkich na kilka minut.
Syreny alarmowe
Nie było czasu na oddech i dłuższą przerwę, ponieważ na scenę wszedł Superstringtrio. Incognito ergo sum stanowił niezwykle ciekawe badanie w obrębie teorii języka i tego, jak wytwarza tożsamość. Na początku słyszymy jak wykonawcy powoli i coraz ciszej powtarzają „one minute silence”, dzieląc między siebie słowa tak, aby wybrzmiewały w przestrzeni. Rozkładają stół z notatkami oraz pudełkiem kamertonów. Publiczność obserwuje jak przestawiają stół, aby znaleźć najlepszą akustycznie przestrzeń do swoich działań. Teatralna forma jaką przyjęli dwaj artyści nakierowana została na silne uczestnictwo publiczności. Z niezwykłym poczuciem humoru i swobodą prezentowali fascynujące możliwości głosu, poruszając przy tym problemy teorii mowy oraz wytwarzania indywidualności w trakcie dialogu. W pierwszym fragmencie dobrali dwa kamertony o różnej wysokości, uderzając o własne głowy i przykładając do stołu, aby potem śpiewać alikwoty powstałych dźwięków. Następnie przerwali wykładem, który poruszał problem wytwarzania poprzez patrzenie – równocześnie istnieje kilkanaście postaci tej samej osoby. Następnie osoby z publiczności wybierały po jednym kamertonie. Powstały dźwięk, ze względu na jego wysokość, stanowił wyzwanie dla wykonawców. Performans podporządkowujący się wyborom publiczności uniemożliwia prezentacje osobowości artystów, równocześnie pokazując niezwykłą umiejętność wyjścia naprzeciw nieprzewidzianym elementom. Koncepcja języka w konwersacji pokazuje jak podczas dialogu wykonawcy nawzajem wytwarzają swoją indywidualność poprzez dostosowanie się do z góry narzuconych dźwięków, tworząc harmoniczne brzemienia. Głos i jego obecność wobec mowy stał się przedmiotem dociekań i badań podczas występu. Na końcu wykonawcy w podobny jak na początku sposób wypowiadają „one minute siren”, aby potem odtworzyć dźwięk syreny alarmującej, niczym ostrzeżenie przed nalotem.
Cisza przed burzą
Cat Hope znana z działalności związanej z gatunkiem Noise skupia się aktualnie na współpracy z zespołem Decibel. W tym zespole instrumentów akustycznych i elektronicznych elementem niecodziennym jest elektroniczna partytura na iPada. Prezentowane utwory były realizacjami partytur graficznych, które wyświetlane były za plecami muzyków. W utworze „Unaware” widzimy jak nuty na pięciolinii przechodzą w potężną gmatwaninę przypominając kleksa. Publiczność z zaciekawieniem oczekiwała tego, w jaki sposób zostanie zrealizowana partytura utworu. Podobniee przy każdym utworze można było śledzić wyświetlaną partyturę. W niektórych jak „the silent revolution” kompozytor łączy pięciolinie z kolażem z Camdem w New Jersey, o którym pisze Chris Hedgers w reportażu, który zainspirował utwór. Najciekawszy jednak utwór „the Lowest drawer” operujący ciągłymi dźwiękami przechodzącymi jeden w drugi. Trzy tony budowane są za każdym razem inaczej, ponieważ wykonawca decyduje o wysokości wykonywanego tonu. Podczas wykonania ciągła linia wiolonczeli obniżała się, a równoległe linie uzupełniały ją w oszczędny sposób. Płynność i monotonność utworu była niezwykle wciągająca, jakby wwiercała się w ucho słuchających. Elementem najbardziej atrakcyjnym był „talking board” stworzony na podstawie surrealistycznej gry cadavre exquis, gdzie każda kolejna dodawała element nie mając świadomości poprzednich. Podczas występu publiczność oglądała jak po obrazie pełnym linii i plam poruszały się małe okręgi, które wyznaczały „partie” wykonawców. Całość przypominała grę typu strzelanina, gdy muzycy śledzili i wyłapywali dźwięki z obrazu. Decibel pokazuje to, że nowoczesna technologia nie wymaga od muzyki rewolucji w formie wykonania. Zespół przypomina grupę dobrze wyszkolonych żołnierzy, gotowych rzucić się na najnowocześniejszą muzykę i rozbroić podczas wykonania, dzięki niezwykle wysokiemu poziomowi rzemieślnictwa.
Bombardowanie
Syreny jakie zakończyły działanie Superstringtrio stanowiłyby dobrą zapowiedź dla Nicolasa Fielda. Decibel stał się w tym układzie ciszą przed burzą. Projekt Dovetailed przypomina człowieka zamkniętego w instalacji jaką jest zestaw perkusyjny podłączony do komputera. Field wykorzystując program SuperCollider wprowadził nowego wykonawcę reagującego na dźwięki perkusji. Analizując parametry perkusji produkuje dźwięki nie będące ani pogłosem ani prostym powtórzeniem. Wykonawca na żywo wchodzi w reakcje z możliwościami instrumentu i propozycjami komputera. Field zasiadł za zestawem i przy samej kalibracji urządzenia uderzył w bęben tak, jakby spuścił bombę na miasto. Stworzona w trakcie jego występu kompozycja zwiększała i zmieszała gęstość pojedynczych dźwięków, które stanowiły część muzycznego tornada. W pewnych momentach ta różnorodna struktura niezwykłe skomplikowanych struktur uderzeń wchodziła w monotonnię, pozwalając na odpoczynek. Jednak głośność i intensywność z jaką grał Field zestawiała odbiorcę z potężną ścianą dźwięku, zbudowaną z różnorodnych drobnych uderzeń. Obserwowanie perkusisty przypominała oglądanie tańca, a jego precyzja i możliwości wydawały się nowym osiągnięciem w cyborgizacji. Niewiele już pozostało po jego występie, gdy kurz powoli opadał na podłogę po zbombardowaniu publiczności dźwiękiem.
a Jürgen Eberhard?
To była relacja ofiary bombardowania Fielda. Zapraszam osoby ocalałe do opisania Eberharda.
Poziom głośności nie jest kategoria estetyczna, ewentualnie biologiczna i nie powinna byc wstepna forma oceny dzialania artystycznego, wiec pytanie o rzeczywista zawartosc tego co zaprezentowal Field, ktory nie byl glosniejszy od Pensado, Ankersmita, Niblocka
Stwierdzenie „nie byl glosniejszy od Pensado, Ankersmita, Niblocka” pokazuje już kontekstuatualny charakter określania czegoś jako głośne. Określenie biologicznie głośności czegoś, zależy również od kontekstu oddziaływania na organizm w pewnych ramach percepcji. Tutaj najlepszym przykładem są procesy sądowe z liniami lotniczymi, gdzie pomiarom naukowo „obiektywnym” przeciwstawia się te robione przez mieszkańców traktowane jak „subiektywne”.
Mogę oczywiście stwierdzić, że moim punktem odniesienia nie był „biologiczny” charakter ale głośność poszczególnych partii wobec innych czyli wewnętrzne rozróżnienie kompozycji, taka mała strukturalna analiza. Jednak nie chce uznawać dychotomii biologiczne kontra estetyczne, ponieważ to tworzy jakąś wirtualną personę nie istniejącą „tu i teraz” w wydarzeniu. Niektóre działania prezentowane podczas festiwalu, bazowały silnie na tym w jaki sposób odbieramy dźwięk, czyli materialności percepcji. Nie sądzę, że opis tego mógłby funkcjonować jedynie w kategorii estetycznej rozumianej jako czysto intelektualna. Wydaje się to pewną dyskredytacją fizjologii percepcji, na rzecz jedynie intelektualnego odbioru, która nie uznaje somaestetyki.
W blogu próbowałam wypracować język właściwy dla subiektywnego doświadczenia (uważam, że perspektywa obiektywna jest niemożliwa. Język produkowany w ten sposób jest naukogłówkowaniem) dlatego odwołałam się do ramy wojennej relacji i opisuje całe wydarzenie nie ukrywając swojej osoby w opisie, który nie był jedynie doświadczeniem czysto estetycznym.
a w ogóle to polecam inne projekty zarówno Fielda, Eberharda i innych 🙂
„Noiseowy” charakter nie chciałabym sprowadzać do problemu odbioru głośności. Ponieważ u Niblocka również głośność nie jest tym, co najbardziej oddziałuje na odbiorcę. To jednak stanowi temat na inną rozmowę.
Jeżeli chodzi o Fielda i tą analizę skupiającą się jedynie na „jak to brzmiało”, czyli tym wprost, to trochę poszerzyłabym perspektywę. Przede wszystkim ciekaweb sprzężenie Fielda z instrumentem i systemem interaktywnym. Czas reakcji i wyczucie obu instrumentów (ponieważ dokładnie widać, jak urządzenie czyli komputer jest również instrumentem, a instrument czyli perkusja jest również urządzeniem) pozwalał na niezwykłą precyzje. Dźwięki nie zlewały się w masę tylko stanowiły przestrzenną konstrukcje i to dzięki przestrzeni jaką Field zostawiał na wybrzmienie, na przykład po uderzeniach w statyw perkusji, powstawała budowla. Wrażenie masy pozostaje jednak Field nie operował zbitymi dźwiękami ale osobnymi, co przede wszystkim skupiało na wrażeniu przestrzennym.
Ostatnio usłyszałam od jednej z wolontariuszek, że sam sposób gry Fielda przypominał taniec. Stanowi to niezwykle celną uwagę, gdy przekroczy się przyzwyczajenie do „słuchania” koncertów i niekiedy spojrzy, co się dzieje i jak się działa z dźwiękiem.
Jeżeli chodzi o ostatni koncert to chyba zaprogramowałam swoją uwagę według pierwszej wersji programu. Wobec zmiany pozostaje mi obejrzenie nagranie, choć nie zawiera ono elementu zapachu ulatniającego się gazu, jaki był obecny podczas koncertu.