Perform or else / 22.11/

Perform or else / 22.11/

Podczas festiwalu Audio Art  w sobotni wieczór można było obejrzeć performanse, które skupiały się przede wszystkim na działaniach poprzez dźwięk. Pierwszy wystąpił Rishin Singh mając przedstawić kompozycje six simple machines for trombone and pre-recorded sound. Wykonawca siedział przy komputerze sącząc piwo. Puścił najpierw biały szum, a potem nagranie brzmiące jak generator text-to-speach IVONA. Performer przez cały czas skupiał się jedynie na ekranie komputera ignorując publiczność, zapętlając jedno nagranie, przerywając i popijając piwo. Publiczność w rewanżu albo irytowała się albo przeglądała informacje na komórce. Trudno jednak było mówić o skutecznym zawodzeniu publiczności, czy skuteczności strategii ignorowania. Porównując działanie Rishina Singha z innymi performasami, które atakując przyzwyczajenia aktywizowały odbiorców jak prace Oskara Dawickiego, działanie Singha nie prezentowało niewiele sposobów i możliwości zawiedzenia publiczności. Negatywne strategie polskiego artysty opierają się na kontakcie z publicznością i rozwinięciu problemu porażki. Dawicki opiera się na skutecznym zawodzeniu oczekiwań publiczności konfrontując odbiorcę z jego wyobrażeniem wytworzonym przed performansem. W przypadku six simple machines for trombone and pre-recorded sound   nazwa utworu i obecność wykonawcy zamiast wytworzyć w publiczności oczekiwanie na kompozycję na puzon i sample dźwiękowe wtopiła się w awaryjną estetykę samego festiwalu. Performans wydawał się przedłużoną próbą, szyciem na ostatnią chwilę, puszczeniem czegokolwiek. Puszczony na początku szum a potem kolejne słowa wydobywające się z generatora dźwięku miało charakter źle odrobionego zadania domowego. W przerwach można było obserwować spokojny ruch ręki Singha po piwo, który stał się o wiele bardziej przemyślaną, technicznie rozwiniętą czynnością niż stworzona sytuacja. Może właśnie z tego powodu, gdy Singha beknął i po kilku minutach ciszy rozległy się oklaski powodując zakończenie performansu.

Następnym wykonawcą był Juraj Kojs pokazując performans mieszający rytuał z współczesną estetyką gier komputerowych. Na początku podszedł do leżących obiektów zawiniętych w biały materiał, aby powoli odwinąć je. W środku znajdowała się rozłożona fujara słowacka , który wykonawca delikatnie dotykał następnie jakby poznawał niesamowity obiekt. Wydając powoli dźwięki zapełniając nimi salę jakby przygotowującymi do mistycznej mszy. Kontakt z instrumentem został ukazany jako proces poznawania się i upodabniania ukazując połączenie wykonawcy z kawałkiem drewna. Spowolnione ruchy, skupienie Kojsa wprowadzało nastrój powagi. Wydawało się, że wgłębia się w nieznaną przestrzeń doświadczenia najpierw wydając dźwięki akustycznie, aby potem wykorzystać mikrofon do niemal modlitewnym zaśpiewów. Widzowie czuli się jak przy rytuale przyzywającym tajemną i starożytną moc. Po długich nawoływaniach i dzwonieniu dzwonkiem nagle rozległy się dźwięki niczym z gry komputerowej. Dźwięki klaksonu, przewijanej taśmy, dzwoneczków łączyły się z ruchami i podskokami wykonawcy, który w ten sposób przeszedł od sceny przez widownie do drzwi. Rozwlekłość czasowa i napięcie jakie utrzymywał Kojs sprawiała, że wykonania wolta rozbawiła publiczność pozostawiając w zdumieniu.

Niezwykle mocnym zakończeniem był performans Jakuba Gliśkiego i Purgista (Dawida Kowalskiego) przypominający amplifikowany action painting. Artysta ubrany w worki, reklamówki oraz różnego rodzaju śmieci pokrywał farbą i sprayem płótna. Każde pociągnięcie pędzla było nagłośnione tworząc niezwykle ciekawą i różnorodną warstwę dźwiękową. Kolejne działania przechodziły od nakładania kolorów do atakowania płótna. Poszczególne szmery przekształcały się w nawałnicę dźwięku. Drapanie i przebijanie się przez płótno zmieniało to gotowe dzieło w śmieć dezintegrując je. Gliński atakując obraz, niszcząc drewnianą ramę, rozdzierając materiał stał się częścią kłębowiska zniszczeń niemal niszcząc również przestrzeń bunkra. Z niezwykłym skupieniem oglądało się działanie artysty pokazujące destrukcje jako dynamiczny proces, wyrafinowany estetycznie. Niezwykle silna energia zawładnęła całą publiczność, ale również zmiotła poprzedzające występy.