Symptomy przejawem…Karolina Dąbek
„Symptomy powstały na styku dwóch światów, muzycznego i teatralnego.” Czy tylko? To bardziej zderzenie, konfrontacja, starcie dwóch indywidualnych charakterów i koncepcji. Ideą Agnieszki Kołodyńskiej, autorki i interpretatorki tekstów, było wzbogacenie kompozycji o wymiar teatralny za pomocą symbolicznych rekwizytów, gestów i mowy ciała, natomiast Jarek Kordaczuk, kompozytor i wykonawca, uważał, że lepiej jednak kontemplować utwór z zamkniętymi oczami… Twórczy konflikt był nieunikniony.
Osobiste wyznania autorki wierszy zakomponowane zostały w cyklu 11 barwnych miniatur. Przestrzenności nadawały media elektroniczne, wykorzystujące dźwięki akustyczne, generowane elektroakustycznie oraz przetworzony głos aktorki. Ciekawość budziło instrumentarium, w którym znalazł się zmultiplikowany kontrabas oraz monoctone. Ów bliżej niezidentyfikowany instrument elektroakustyczny, potrafiący wydawać syntetyczne dźwięki był w istocie stworzonym przez Jarka Kordaczuka sterownikiem CV, umożliwiającym granie płynnych glissanda i oscylacji jak również konkretnych wysokości. Kontrabas dorównywał swojemu partnerowi nietypowością brzmienia. Wykorzystywany był perkusyjnie (dosłownie, wykonawca traktował go pałeczkami, a jeśli już wziął do ręki smyczek to po to, żeby „grać” na nóżce instrumentu), retorycznie (wizualne „katabasis” opukiwania kontrabasu), nie mówiąc o tym, ze stanowił również element scenografii. Choć każdy wiersz opracowywany był osobno od strony muzycznej, w całym cyklu zauważalna była tendencja do powtarzania motywów, ostinata momentami przypominającego wręcz minimal music. Chwilami pierwotny, uporczywy rytm być może nawiązywał do tematyki wierszy, do atawistycznych pragnień i kobiecego pożądania (a mówią, że to mężczyźni myślą tylko o jednym). Erotyzm tekstu podkreślany był nie tylko przez wymowne ruchy aktorki, ale również przez ornamentowo-glissandową melodykę i intonację głosu. Przekaz był więc ewidentny, pomimo rozmaitych rekwizytów (świecąca gumowa kaczuszka, lalka Barbie, butelka wina) i zachowań scenicznych (opróżnianie butelki, przypinanie spinaczy do ciała, zawiązywanie folii na głowie).
W mojej ocenie Symptomy znajdują miejsce wśród różnorodnych eksperymentów Audio Art-u, które Festiwal chytrze gromadzi w swej kolekcji. Z jednej strony czuć podziw za odwagę przełamywania tabu dla Agnieszki Kołodyńskiej, z drugiej sympatię dla zdroworozsądkowego Jarka Kordaczuka, który w przerwach między częściami raczył publiczność żartobliwym komentarzem. To, w jaki sposób konfiguracja tych dwóch osobowości zaowocowała artystycznie ujawniło się w spektaklu. Zaś to, w jakich kategoriach został on odebrany, pozostało w odczuciach publiczności.
Najnowsze komentarze